ludek ludek
8385
BLOG

Pora zakończyć hucpę Tomasza Lisa

ludek ludek Polityka Obserwuj notkę 134

Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła oraz rozporządzeniem Ministra Infrastruktury wszyscy parlamentarzyści w RP mogą korzystać na terenie kraju ze środków transportu bezpłatnie ( również transportu lotniczego ). Podstawą jest legitymacja poselska lub senatorska. W rozporządzeniu Ministra Finansów ze stycznia 2001 czytamy , że na taką okoliczność Kancelaria Sejmu podpisała umowy ramowe z przewoźnikami i dookreśla sposób zamawiania biletów , rezerwacji etc. Korzystanie z przywileju podróżowania za darmo nie jest obwarowane żadnymi szczególnymi okolicznościami. Parlamentarzyści mogą sobie bezpłatnie jeździć na zakupy, do kina, na wycieczkę krajoznawczą, etc, pod warunkiem, że robią to środkami publicznego transportu opisanymi w ustawie i rozporządzeniu. Nie ma też żadnych limitów kwotowych, które ograniczałyby korzystanie z tego przywileju. I to tyle jeśli chodzi o latanie i jeżdżenie naszych posłów.

Noclegi mają dwa ograniczenia. Pierwsze to roczny limit wydatków w kwocie 7600 zł na jednego posła oraz konieczność przedstawienia rachunku wraz z deklaracją, że nocleg miał związek z wykonywaniem pracy posła. Kancelaria Sejmu, której nadzorem bezpośrednim zajmowali się w ostatnich 8 latach kolejno Bronisław Komorowski, Ewa Kopacz, Radosław Sikorski i Małgorzata Kidawa-Błońska nie wprowadziła żadnych dodatkowych elementów mających uwiarygodnić faktyczne wykonywanie czynności posła w trakcie korzystania ze zwrotów opłat za noclegi. Innymi słowy poseł przedstawia fakturę lub rachunek oraz na odwrocie pisze formułkę, że nocleg był związany z wykonywaniem pracy posła. I tyle. Na początku ubiegłego roku ówczesna Marszałek Ewa Kopacz „zastanawiała” się nad wprowadzeniem nowego sposobu rozliczania faktur. Pomysły dotyczyły udziału szefów klubu w opiniowaniu faktur lub podanie bardziej szczegółowego opisu noclegu przez posła albo w ostateczności likwidacja dopłat i zwiększenie ryczałtu na prowadzenie biur poselskich.  Ale na zastanawianiu się skończyło i żadne zmiany nie zostały ostatecznie wprowadzone.

W polskim prawie obowiązuje zasada domniemania niewinności innymi słowy dopóty osobę uważa się za niewinną, dopóki jej wina nie zostanie stwierdzona i udowodniona. Oczywiście tą zasadę mogą sprytnie omijać wszelkiej proweniencji tzw. dziennikarze publikując materiały na zasadzie domniemań, domysłów lub stawianych pytań. Nie bez przyczyny po artykule „Newsweeka” dotyczących rzekomych nadużyć obecnego Prezydenta Tomasz Lis z ostrożności procesowej zaznacza na swoim portalu „natemat”, że -„Newsweek” nie twierdzi, że Andrzej Duda wyłudzał pieniądze z Kancelarii Sejmu. Nie twierdzi też, że Andrzej Duda wielokrotnie własnym podpisem poświadczał nieprawdę.”

Groteskowo brzmią nawoływania Lisa i różnych „salonowych” Lchlipów o konieczności dostarczenia niezbitych dowodów przez obecnego Prezydenta, że przywołane przez „Newsweek” daty wiązały się z wykonywaniem obowiązków posła. Po pierwsze Prezydent nie musi czegokolwiek udowadniać jakimś Lchlipom czy Lisom bo nie oni są właściwymi do tego organami a po drugie w świetle obowiązujących przepisów ustawy i rozporządzeń dotyczących posłów ówczesny poseł Duda spełnił wszystkie wymagane przepisami formalności. Skoro ustawodawca oraz Kancelaria Sejmu nie obligują parlamentarzystów do jakichś szczegółowych dowodów na wykonywanie swojej pracy to czego oczekuje Lis? Jakie to dowody miałby przedstawić Prezydent Duda? Nagrania z ukrytych lub przemysłowych kamer? Pisemne oświadczenia uczestników spotkań? Stenogramy z każdego spotkania? Zeznania dziennikarza Wyborczej? Skoro ani wypowiedź prof. Stanisława Mikołajczaka, założyciela AKO ( Akademicki Klub Obywatelski z Poznania) ani oświadczenie radnego Poznania Marka Boruczkowskiego takimi dowodami dla Lisa i kamaryli nie są. To na stronie oskarżającej ciąży obowiązek udowodnienia winy. Skoro więc Tomasz Lis pisze na swoim portalu, że „ nie twierdzi, że A.Duda wyłudzał pieniądze ani, że wielokrotnie własnym podpisem poświadczał nieprawdę” to jakim prawem wielu blogerów i komentatorów w „salonie” pozwala sobie na oskarżenia wobec obecnego Prezydenta z pisanymi wprost inwektywami „oszust” , „złodziej”, naciągacz”, człowiek o lepkich rączkach”, etc. I dlaczego jest to tolerowane? W kontekście tego co napisałem powyżej natychmiastowa reakcja Prokuratury i wszczynanie postępowania wyjaśniającego jest kuriozalna. Prokuratura tym samym jasno i bez skrępowania udowadnia, że jest narzędziem jednej ze stron politycznego sporu. Do tej pory Temida była głucha i ślepa na przykłady bezprzykładnego trwonienia publicznych pieniędzy i wynajdywała przeróżne sposoby na wytłumaczenie „ciemnej tłuszczy” dlaczego przed obliczem sprawiedliwości są równi i równiejsi.

Nie będę się zmóżdżał nad detalami opisywanymi przez „Newsweek” bo jest tam tyle przekłamań, insynuacji i niedomówień, że szkoda na to czasu, Każdy kto ma dostęp do netu w parę minut może zweryfikować „rewelacje” Lisa i skrystalizować sobie pogląd na sprawę.

Do łez ze śmiechu doprowadziła mnie rzeczniczka sztabu wyborczego PO Pani Anna Mucha, która w kontekście „afery” rozpętanej przez Lisa stwierdziła -  "W dobrej demokracji nie ma miejsca dla ludzi nietykalnych, w dobrej demokracji jest miejsce na stawianie pytań." I to mówi osoba, która odpowiadała za wydanie blisko 6 mln zł na koncert Madonny w Warszawie co opisał w swoim raporcie NIK  - "Resort sportu niegospodarnie i niezgodnie z przeznaczeniem wydał pieniądze na koncert Madonny na Stadionie Narodowym - uznało prawomocnie kolegium NIK, odrzucając zastrzeżenia minister Joanny Muchy do wstępnego raportu Izby" Ale Joanna Mucha nie poniosła odpowiedzialności za ten incydent. Prokuratura umorzyła śledztwo...... O możliwości zadawania pytań w dobrej demokracji boleśnie przekonał się poseł Hofman, gdy zadał na antenie TVN24 pytanie rzecznikowi Nałęczowi o to czy Andrzej Kleszczewski jest członkiem honorowym komitetu Bronisława Komorowskiego. W tym przypadku skończyło się pozwem w trybie wyborczym ( mimo, że Hofman nie był kandydatem ani członkiem sztabu wyborczego) i wyrokiem skazującym. Ma rację Pani Mucha, w dobrej demokracji nie ma ludzi nietykalnych i jest miejsce na stawianie pytań……

A’propos pytań. Na koniec ciekawostka. W czasie swojego wystąpienia w Senacie w ubiegłym tygodniu poświęconego referendum Premier Kopacz w czasie wyliczania jakie jeszcze pytania powinien Prezydent Duda dopisać do referendum 25 października użyła sformułowania „ czy wreszcie przywilejów parlamentarzystów”. Stawiam więc pytanie, czy Premier Kopacz już wtedy wiedziała co będzie tematem publikacji tygodnika Tomasza Lisa? Czy to Premier Kopacz konsultuje z Tomaszem Lisem treść publikacji czy jest odwrotnie i to Tomasz Lis konsultuje treści z Premier Kopacz? Ja tylko pytam, Nie twierdzę, że „ Premier Kopacz i Tomasz Lis świadomie i z rozmysłem ustalają strategię oczerniania nowo wybranego Prezydenta”. Ja tylko zadaję pytanie i oczekuję dowodów, że się mylę :)

ludek
O mnie ludek

Analityczny Kłopot z życiem po­lega na tym, że nie ma okaz­ji go przećwiczyć i od ra­zu ro­bi się to na poważnie (Pratchett). Je­dynym do­wodem na to, że is­tnieje ja­kaś po­zaziem­ska in­te­ligen­cja, jest to, że się z na­mi nie kontaktują (Einstein). https://twitter.com/SalonowyLudek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka